Hmmm Hmmm Pierwszy post w tym roku, no ładnie ;)
Nadrabiając rozpocznę wzmianką i zdjęciami z dużego zamówienia
dla Join The Crew z lata 2014 roku, dla których szyłam 50 sztuk nerek.
Była to dla mnie największa realizacja do tej pory
i przyznam, że szycie tak dużej ilości jednakowych elementów
to istna katorga i męczarnia.
Musiałam naprawdę walczyć z samą sobą by tego nie zostawić ;)
Jednak szycie pojedyńczych unikatowych egzemplarzy bardziej mnie pasjonuje.
Ale udało się, uszyłam wszystkie, zametkowałam, zapakowałam i wysłałam.
Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć.
Pani, fabryka! :D
OdpowiedzUsuńpodziwiam precyzję
o hej :) nie polecam, męczące to było niesamowicie, zero różnorodności, ale jakoś sie udało ;) oj nie tylko ja mam taka precyzje, ale dzięki :)
UsuńMasa to śmierć dla przyjemności tworzenia.Ja po podobnym doświadczeniu to chyba pół roku do siebie dochodziłam,więc doskonale rozumiem.
OdpowiedzUsuńMimo dobrego dosyć zarobku to nie wiem czy zdecydowałabym się na to jeszcze raz, teraz to nawet 10 sztuk tego samego to dla mnie cierpienie ;) Pozdrawiam!
Usuńzdjęcia z produkcji bardzo fajne, ale faktycznie szycie takiej ilości to już żadna przyjemność:/
OdpowiedzUsuńpodziwiam za wytrwałość.
Rzeczywiście żadna przyjemność, odetchnęłam z ulgą jak skończyłam ;) i obiecałam sobie, ze już nigdy więcej :)
Usuń